Terminal mobilny - zabójca terminali? Część 1

Autor: | 13 czerwca 2022 | Blog | 0 komentarzy

Z pewnością zauważyłeś, że w ubiegłym roku, 2021, na rynku pojawił się zupełnie nowy i przełomowy produkt do akceptacji kart kredytowych. Dotychczas znany model, w którym sprzedawca nabywa fizyczny terminal płatniczy od dostawcy usług płatniczych, uległ zmianie. Na rynku pojawiło się rozwiązanie, które może zastąpić fizyczne urządzenie prostą aplikacją na urządzeniu z systemem Android. Mówisz sobie, cóż, to nie jest dla wszystkich, tylko ktoś będzie z tego korzystał. Z jednej strony masz rację, ale z drugiej nie mogłeś się bardziej mylić.

Zanim jednak przejdziemy do sedna sprawy, przyjrzyjmy się, w jaki sposób płaciliśmy przez ostatnie prawie 20 lat i co się z tym wiąże. W swoim czasie terminale zastąpiły fizyczne żelazka na karty (jak widać na starszych amerykańskich filmach) i był to ogromny przełom. Zwykłe przeciągnięcie plastikową kartą z paskiem magnetycznym zapewniało całkiem przyzwoitą weryfikację, że karta klienta reprezentuje jego pieniądze na koncie i że ma ich tam wystarczająco dużo. Terminale były wielkości pudełka na buty, miały przyciski przypominające maszynę do pisania (i wymagały prawie tak samo mocnego naciśnięcia) i dwuwierszowy zielony wyświetlacz. Pamiętam, jak kolega z działu rozwoju, który miał przywilej programowania aplikacji finansowej dla tych urządzeń, powiedział, że najlepszą funkcją, jaką udało im się opracować poza płatnościami, był budzik. To chyba tyle, jeśli chodzi o to, co można było zrobić z tymi urządzeniami. 

Następnie do paska magnetycznego dodano chip, ale terminale nadal oferowały bardzo ograniczoną funkcjonalność. Można je było jednak podłączyć na przykład do kas fiskalnych i powoli można było nimi zdalnie zarządzać i aktualizować. Swoją drogą, wiedzieliście, że nasz region był i jest od jakiegoś czasu jednym z największych beneficjentów nowych technologii w płatnościach? Być może właśnie dlatego fala płatności zbliżeniowych rozpoczęła się w Europie Środkowej. Dla posiadaczy kont bankowych płatności zbliżeniowe stały się ogromnym przełomem w wygodzie płatności i obecnie ponad 95% (i nadal jestem ostrożny) w naszym regionie jest zbliżeniowych.

 

Jednak terminale nie ewoluowały tak szybko i z pewnością nie były platformą, która pozwoliła dostawcom usług płatniczych (agentom rozliczeniowym) oferować wspaniałe usługi dodatkowe. Nieco większe czarno-białe wyświetlacze, czasami w kolorze, ze starą dobrą fizyczną klawiaturą po prostu całkowicie pozostały w tyle za duchem czasu i nadal nie była to platforma, która pozwalała zaoferować coś naprawdę "fajnego". Jasne, pojawiły się nowe usługi płatnicze, takie jak DCC, kluby lojalnościowe, ale nadal nie był to cud pod względem kosztów pozyskania do kosztów operacyjnych. Wystarczy spojrzeć na to, co potrafiły telefony komórkowe w 2015 roku i co oferowały terminale płatnicze w tym samym roku. Nie zapomnę nieprzespanych nocy z kolegami, którzy zastanawiali się, jak wprowadzić funkcję EET do urządzenia z czterema liniami wyświetlacza i czterema klawiszami, na przykład w ciągu najbliższych kilku lat, aby można było z niej w ogóle korzystać. Cóż, znaleźliśmy rozwiązanie, które z pewnością nas wzbogaciło, ale tęskniliśmy za większą elektroniką, która szła naprzód skokowo. Trzeba chyba jednak wspomnieć, że terminale niosą ze sobą wszystkie regulacje bezpieczeństwa, wytyczne, mandaty, które są wylewane w niesamowitych ilościach przez firmy definiujące standardy w świecie płatności. Być może dlatego nie tylko one, ale także ich producenci stali się cyfrowymi dinozaurami.

Android stoi za wszystkim

Pierwszym kamieniem milowym, który to wszystko zmienił, były terminale płatnicze z Androidem. Wcześniej niektórzy producenci wymyślili urządzenia, które oddzielały część płatniczą od części "darmowej" i pozwalały na "tworzenie" własnych usług na terminalu, na przykład w HTML5, ale niestety był to już łabędzi śpiew dla takich urządzeń. Co więcej, dzięki wprowadzeniu Androida na terminale przez producentów z Azji, nagle wcześniej nieustraszeni producenci jak Ingenico czy Verifone musieli się cholernie postarać, aby jak najszybciej mieć terminale z Androidem w swojej ofercie. Jeden z nich rozwiązał to kupując azjatyckiego producenta, drugi dopiero niedawno wymyślił platformę Android w praktyce. Nagle Android stał się kometą dla nas wszystkich, otwierając nasze umysły i pomysły na nowe funkcje i usługi. W końcu dzięki temu na terminal można wgrać wszystko, dowolną aplikację czy rozwiązanie działające na Androidzie. Czyż to nie wspaniałe? Dodatkowo można znacznie ułatwić pracę marketerom i przedsiębiorcom. W końcu dzięki nowej platformie można wymyślić piękny model all-in-one - terminal, kasę fiskalną, drukarkę lub skaner czy aparat fotograficzny. Obecnie na rynku można znaleźć wiele takich rozwiązań i mają one wiele sensu. 

16-przyciskowe terminale retro stały się pięknymi urządzeniami z dużymi ekranami dotykowymi, które całkowicie zmieniły doświadczenie użytkownika i jego kontrolę. Są to praktycznie telefony komórkowe z drukarką i urządzeniami peryferyjnymi do kart. Nadal istnieje czytnik paska magnetycznego, czytnik chipów i bezstykowy chip NFC. Wciąż jednak widzimy klientów, którzy nadal preferują oryginalne terminale z przyciskami i prawdopodobnie przez jakiś czas tak będzie. Tak więc nowe terminale przyniosły znaczące zmiany dla nas i dla naszych klientów, ale pod względem administracji, kosztów, utrzymania i rozwoju niewiele się zmieniło, a znaczące koszty pozostały. Pozostało jednak to, że cały terminal jest w pełni zarządzany przez dostawcę, a sprzedawcy nie mogą już po prostu przesyłać aplikacji ze względów bezpieczeństwa.

Ciąg dalszy w drugiej części, która zostanie opublikowana 17 czerwca 2022 r.